(Ireneusz Wierzbicki 1977 - 2012 r.)

ŻEGNAJ, IRKU

Ciężko mi pisać o Irku w czasie przeszłym, a jednak to prawda, że zginął tragicznie w wypadku samochodowym pod Nidzicą w dniu 27 czerwca br. Znaczna część osób znała Irka jako oficera Policji Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. Jednak dla wielu z nas był przede wszystkim wspaniałym zawodnikiem judo, kolegą z maty…..

W ciągu ostatnich lat to już trzecia ofiara śmiertelna wypadku samochodowego, w którym giną zawodnicy naszej sekcji judo. Najpierw żegnaliśmy znakomitego judokę, medalistę Mistrzostw Polski i członka kadry narodowej Wojtka Kryszczaka, później nadzieję naszej sekcji Michalinkę Lipiec, a teraz – zbyt wcześnie - odszedł od nas Irek.

Treningi judo rozpoczął w latach 80. Osiągnął znaczący dorobek sportowy. W kategorii młodzików i juniorów zajmował czołowe miejsca w zawodach okręgowych i ogólnopolskich. Uwieńczeniem startów w tych kategoriach wiekowych było powołanie do kadry narodowej Polski Juniorów. W roku 2000 odniósł swój największy sukces sportowy, zdobywając w kategorii seniorów tytuł Akademickiego Mistrza Polski w wadze do 100 kg. Osiągnięcie to docenili czytelnicy „Kurka Mazurskiego” przyznając mu tytuł Najpopularniejszego Sportowca Powiatu Szczycieńskiego w roku 2000.

Reprezentując Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie, następnie Wojewódzką Komendę Policji w Olsztynie, brał udział w Mistrzostwach Polski Policji, gdzie kilkakrotnie zdobywał medale. Wielokrotnie był powoływany do kadry Policji Polskiej, zajmując czołowe miejsca w międzynarodowych zawodowych.

Przez blisko dziesięć lat Ireneusz Wierzbicki był godnym reprezentantem naszego miasta na szczeblu ogólnopolskim i międzynarodowym. Doskonale pamiętam jego występy, ponieważ na większości zawodów, w których uczestniczył stałem u jego boku jako trener. Miałem zawsze nadzieję, że za kilka lat, gdy będzie miał więcej wolnego czasu - wystartujemy razem w Mistrzostwach Judo w kategorii Masters.

Był bardzo związany ze swoim rodzinnym miastem Szczytnem, w którym się wychował, uczęszczał do szkoły, skończył studia w Wyższej Szkole Policji, miał wielu kolegów i przyjaciół, gdzie nadal mieszkają Jego rodzice. Oprócz zainteresowań sportowych wiódł normalne życie. Miał rodzinę - żonę i dwoje dzieci - przyjaciół, pracę, którą lubił i cenił. Był człowiekiem bardzo towarzyskim, otwartym na innych, łatwo nawiązywał kontakty, po prostu lubił ludzi….

Niestety …. los zadecydował inaczej. Już nie pojedziemy razem na zawody …, nie zdobędzie kolejnego medalu …, nie spędzi z nami kolejnego treningu … Irku, nie tak miało być …

Jedyne co nam pozostało to kurczowe trzymanie się myśli „Ukochani przez bogów umierają młodo” (Menander).

Trener Tadeusz Dymerski