Urząd Gminy Szczytno będzie miał własną siedzibę. Taką decyzję podjął wójt Wojciechowski i radni w reakcji na wypowiedzenie przez miasto najmu dwóch pomieszczeń w ratuszu. Gmina wycofuje się także z planowanej wspólnie z miastem inwestycji zagospodarowania turystycznego jeziora dużego. - To nie żadna zemsta, tylko konieczność – zapewnia wójt.

Wójt szuka gabinetu

CIASNY RATUSZ

Szczycieński ratusz zaczyna pękać w szwach. Dosłownie - bo stan budynku przyprawia jego administratora o prawdziwy ból głowy i w przenośni - ze względu na ciasnotę, coraz bardziej dającą się we znaki mającemu tu swoją siedzibę Urzędowi Miejskiemu. Jest on, obok starostwa i urzędu marszałkowskiego, współwłaścicielem obiektu. Jego pomieszczenia zajmują połowę całego gmachu, z czego 1/5 miasto wynajmuje Urzędowi Gminy. Ten ma na swoje potrzeby 23 pokoje o łącznej powierzchni 372 m2. Od nowego roku ma się ona jednak skurczyć.

Miesiąc temu wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk zwrócił się do wójta Sławomira Wojciechowskiego o zwrot dwóch pomieszczeń. Jako argument wymienia konieczność zatrudnienia nowych pracowników, a co za tym idzie potrzebę pozyskania dodatkowych powierzchni.

- Rozbudowujemy wydział promocji, w którym już teraz panuje duża ciasnota – tłumaczy wiceburmistrz. Nowi pracownicy potrzebni są do prowadzenia projektów unijnych, których z roku na rok ma przybywać. - Musieliśmy coś zrobić, niegospodarnością byłoby wynajmowanie pomieszczeń w mieście, skoro mamy własne.

Wiceburmistrz uprzedził także wójta, że w przyszłym roku miasto planuje następne zatrudnienia, co może się wiązać z koniecznością adaptacji kolejnych pomieszczeń zajmowanych przez Urząd Gminy.

POTRZEBNA NOWA SIEDZIBA

Sławomir Wojciechowski twierdzi, że decyzja władz miasta bardzo go zaskoczyła. Przystąpił do negocjacji, które, jak się okazało, przyniosły połowiczny skutek. Teraz będzie musiał zwrócić nie dwa, a jeden pokój, który zajmuje referat ds. oświaty.

- Prawdopodobnie przeniesiemy go do mojego gabinetu. A ja będę musiał szukać miejsca gdzie indziej, być może w biurze rady – zastanawia się wójt.

Włodarza gminy niepokoi także zapowiedź podniesienia od nowego roku czynszu z 28,7 do 36,1 zł/m2, czyli aż o 20%.

- Planujemy duży remont dachu i odwilgacanie piwnic, musimy podzielić się kosztami – uzasadnia znaczącą podwyżkę wiceburmistrz.

Ta decyzja, jak twierdzi wójt Wojciechowski, zaważyła na tym, że gmina postanowiła szukać dla siebie nowej siedziby. Radni przyjęli już uchwałę o przeznaczeniu 66 tys. zł na sporządzenie projektu budynku, który miałby stanąć na 4,5-arowej działce przy ul. Kasprowicza, będącej własnością gminy. Rozpoczęcie budowy mogłoby się rozpocząć już za pół roku. Wstępny koszt wójt szacuje na 3,5 mln zł. W przyszłorocznym budżecie zarezerwowano już na ten cel 2 mln zł. W grę, jak zastrzega wójt, może wchodzić także inne rozwiązanie.

ZERWANE POROZUMIENIE

Skąd gmina weźmie środki na budowę swojej siedziby, skoro przyszłoroczny budżet ma już dopięty?

- Wycofujemy się ze wspólnej inwestycji, którą mieliśmy realizować z miastem dotyczącej zagospodarowania turystycznego jeziora dużego – odpowiada wójt. Udział gminy w tym przedsięwzięciu miał wynieść 1,8 mln zł.

- To absolutnie nie jest zemsta – zapewnia Wojciechowski. – Na naszym terenie są 52 miejscowości, w których planujemy wiele remontów i inwestycji, a to jest dla nas najważniejsze.

Tym razem zdziwiony decyzją partnera jest wiceburmistrz.

- Jeżeli się kiedyś decyzję podpisało, trzeba ją respektować, tym bardziej, że ma ona służyć nie tylko miastu, ale też i gminie - komentuje Kaczmarczyk. Dodaje od razu, że mimo to miasto przystąpi do inwestycji w przyszłym roku. – To nasze priorytetowe zadanie. Wykonamy je, niezależnie od tego, czy gmina będzie w nim uczestniczyć czy nie – mówi zdeterminowany.

Andrzej Olszewski/Fot. A. Olszewski