Dzięki niezwykle lekkiej zimie wydatki na odśnieżanie dróg czy ogrzewanie domów są jak dotąd dużo mniejsze niż

w ubiegłym sezonie. Gdy jednak jedni cieszą się, że sporo zaoszczędzili, inni, np. właściciele składów opałowych

są przerażeni, bo nikt nie chce kupować węgla czy koksu.

Tania zima, choć nie dla każdego

Tegoroczna zima, w odróżnieniu od tych z lat ubiegłych, przebiega bardzo łagodnie. Przede wszystkim odczuli to administratorzy dróg, którzy poczynili znaczne oszczędności wydając dużo mniejsze kwoty na ich zimowe utrzymanie. O miejskie ulice i chodniki dba Zakład Usług Komunalnych. Jak do tej pory firma przeprowadziła raptem cztery akcje: 19 listopada, kiedy pojawiła się pierwsza w tym sezonie gołoledź, 9 oraz 24 grudnia i ostatni raz 1 stycznia. Zakład ma na wyposażeniu dwa ciągniki z lemieszami i doczepianymi piaskarkami, specjalistyczny samochód z pługiem i solarką. Gdyby zaś przyszły prawdziwie ciężkie warunki może wysłać do walki z żywiołem wielką równiarkę, która da sobie radę z największą zaspą.

- Trudno oszacować poniesione dotychczas koszty, bo nie mamy ściśle określonej puli środków przeznaczonych tylko na zimę, a na cały rok - wyjaśnia nam Andrzej Pleskot, dyrektor Zakładu Usług Komunalnych. Dodaje, że pewne pojęcie o poczynionych oszczędnościach mogą dać dane na temat zużycia piasku i soli. W minionym sezonie 2010/11 r. na miejskie ulice i chodniki ZUK wysypał 48 ton soli i około 1 200 ton piasku. Obecnie, gdy mamy za sobą pierwszą dekadę stycznia nie poszła nawet 1/4 część tych ilości. Poza tym nie zużywa się sprzęt.

- Ubiegłej zimy był on praktycznie w ciągłym ruchu, podczas gdy obecnie wyjazdów jest mało - zauważa Stanisław Kurbat z ZUK i dodaje, że w związku z tym nic praktycznie nie trzeba naprawiać, a bieżące utrzymanie pojazdów i jego konserwacja są również tańsze niż ubiegłej zimy. Podobnymi oszczędnościami mogą pochwalić się także inne instytucje, na których barkach spoczywa zimowe utrzymanie szlaków krajowych, czyli szczycieński oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz Rejon Dróg Powiatowych.

Jak mówi nam Marcin Masłowski, kierownik miejscowego oddziału GDDKiA, w ubiegłym sezonie zużyto 2 300 t soli oraz 5 800 t mieszanki piasku z solą, a obecnie do 31 grudnia, zaledwie 356 t soli oraz 131 t mieszanki piaskowej.

- Oszczędności są wielkie i przeznaczy się je na dodatkowe remonty cząstkowe dróg, budowę chodników czy malowanie znaków poziomych – cieszy się Marcin Masłowski i dodaje, że decyzje takie już zapadły na niedawnej naradzie szczebla wojewódzkiego. Natomiast Zarząd Dróg Powiatowych w Szczytnie już wykonał część inwestycji, które były możliwe dzięki zimowym oszczędnościom.

- Wybudowaliśmy w grudniu ub. r. przepusty drogowe m. in. pod Popową Wolą oraz w Rudziskach - mówi Bogdan Nowak, dyrektor ZDP.

Warto jednak dodać, że gdy jeden podmiot zyskuje, inny niestety traci. Firmy, które w drodze przetargu zajmują się odśnieżaniem czy to dróg krajowych, czy powiatowych nie mają co robić, zwalniają ludzi, a drogi specjalistyczny sprzęt nie przynosi zysków.

- Jak tak dalej pójdzie i nie będzie czego odśnieżać, obawiam się, że w przyszłym roku nikt nie stanie do przetargu na zimowe utrzymanie dróg - niepokoi się dyrektor Bogdan Nowak.

TANIE OGRZEWANIE

Łagodna zima sprzyja indywidualnym gospodarstwom rodzinnym, bo wydatki na opał są tej zimy niewielkie.

- Nie spaliłam nawet połowy tego węgla, co w ubiegłym roku - cieszy się Halina Pankowska z osiedla Kochanowskiego. Opał nabyła już w czerwcu, dotąd spaliła niecałą tonę i obecnie ogrzewa się ścinkami drewna, które są jeszcze tańsze od węgla.

Z kolei Michał Przyborski mówi „Kurkowi”, że w ubiegłym sezonie palił w piecu praktycznie całą dobę, teraz najwyżej 3, 4 godziny dziennie. W listopadzie nabył 3 tony węgla, ale nic nie zużył, bo ładuje do pieca drewno. Kupił je bardzo tanio od Nadleśnictwa Korpele, bo sam je wycinał i sam przywiózł do domu.

PO DRUGIEJ STRONIE BIEGUNA

W diametralnie odmiennej sytuacji są natomiast właściciele firm handlujących węglem.

W punkcie opałowym „Oscar” przy ul. Krzywej obroty spadły drastycznie.

- W nowym roku, choć mamy już prawie połowę stycznia nie pojawił się w moim punkcie ani jeden klient - skarży się Grzegorz Kuś, właściciel.

Choć miał kosztuje u niego tylko 530 zł, a groszek 750 zł/tonę chętnych nie widać. Równie dramatyczna sytuacja panuje w składzie opałowym „GS-u”. Kierownik Wawrzyniec Pichalski niewiele ma do roboty, bo zastój jest kompletny. Do tej pory „GS” nie sprzedał nawet połowy tego, co w analogicznym okresie poprzedniej zimy. Na razie pan Wawrzyniec studiuje uważnie nowe przepisy, bo od 2 stycznia weszła akcyza na węgiel oraz koks. Wynosi ona od 11 zł za tonę w przypadku węgla i 35,20 zł w przypadku koksu. Na szczęście wiele podmiotów jest na razie z niej zwolnionych, m. in. gospodarstwa indywidualne oraz instytucje użyteczności publicznej, takie jak szkoły, przedszkola, biblioteki, szpitale itp.

Marek J.Plitt