Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie bierze pod lupę wysypisko odpadów w Linowie. Wszczęła ona postępowanie zmierzające do wydania decyzji nakładającej na miasto obowiązek przeprowadzenia działań zapobiegawczych

i naprawczych w związku z wystąpieniem szkody w środowisku. To efekt zgłoszenia ekologów ze stowarzyszenia „Piękne Dąbrowy”, którzy o zagrożeniu, jakie stwarza składowisko, powiadomili również szereg innych instytucji.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie bierze pod lupę wysypisko odpadów w Linowie. Wszczęła ona postępowanie zmierzające do wydania decyzji nakładającej na miasto obowiązek przeprowadzenia działań zapobiegawczych i naprawczych w związku z wystąpieniem szkody w środowisku. To efekt zgłoszenia ekologów ze stowarzyszenia „Piękne Dąbrowy”, którzy o zagrożeniu, jakie stwarza składowisko, powiadomili również szereg innych instytucji.

Linowo pod lupą

ZGŁOSZENIE EKOLOGÓW

Wystąpienie szkody w środowisku ekolodzy z „Pięknych Dąbrów” zgłosili na początku kwietnia. Według nich na składowisku odpadów w Linowie doszło do zanieczyszczeń w powierzchni ziemi oraz w wodach podziemnych znajdującego się tam zbiornika. Zgłoszenie trafiło do kilkunastu instytucji, w tym do prokuratury i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. Pierwsza, w oparciu o opinię warszawskiego biegłego, postępowanie umorzyła. Jednak RDOŚ pod koniec września wydał zawiadomienie „o wszczęciu postępowania zmierzającego do wydania decyzji nakładającej na podmiot korzystający ze środowiska obowiązek przeprowadzenia działań zapobiegawczych i naprawczych w związku z wystąpieniem szkody w środowisku (...)”. Równocześnie zwrócono się do miasta o przekazanie dokumentacji hydrogeologicznej wykonanej przez firmę Geoprojekt blisko rok temu przy okazji planów rozbudowy wysypiska. To właśnie zawarte w niej wyniki badań potwierdziły istnienie w Linowie zbiornika wód podziemnych oraz wykazały, że rozbudowa składowiska będzie zagrażać ich jakości. Zdaniem prezesa stowarzyszenia „Piękne Dąbrowy” Tadeusza Sudaka, zawarte w dokumentacji dane nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że wody zbiornika zostały ewidentnie zanieczyszczone.

– Według próbek przekazanych przez Geoprojekt do badań, przekroczenia norm szkodliwych substancji były nawet dziesięciokrotne – mówi Tadeusz Sudak. Dodaje, że stwierdzono także wycieki ze składowiska wypływające na jego teren oraz uszkodzenie piezometrów (otworów służących do pobierania próbek), przez które trujące związki przenikały w głąb ziemi. Według Tadeusza Sudaka miasto, choć już od dawna zna wyniki badań, nie robi nic, by zapobiec szkodom w środowisku. Wskazuje także na różnice pomiędzy wynikami badań przeprowadzanymi przez firmę Geoprojekt a tymi, które były wykonywane na zlecenie Zakładu Usług Komunalnych. Te ostatnie miały wykazywać tylko nieznaczne przekroczenia dopuszczalnych norm.

KAŻDY MOŻE ZAWIADAMIAĆ

Tymczasem burmistrz Danuta Górska uspokaja, że na razie nie ma żadnych sygnałów ze strony instytucji kontrolujących, by wysypisko stwarzało jakiekolwiek zagrożenie. Skąd zatem pismo RDOŚ?

– Każdy może zawiadamiać o wszystkim – odpowiada burmistrz i dodaje, że wyniki badań, w tym również tych prowadzonych przez RDOŚ nigdy nie kwestionowały prawidłowości funkcjonowania składowiska. O tym, że w Linowie nie wystąpiły żadne szkody w środowisku, przekonany jest także dyrektor ZUK Andrzej Pleskot. Według niego pismo RDOŚ to rutynowa reakcja na, jak to określa, donos złożony przez ekologów.

– Sprawa skończy się niczym, podobnie jak postępowanie prokuratorskie– przewiduje dyrektor. Jego zdaniem nieprawidłowości wykazane w dokumentacji przygotowanej przez Geoprojekt dotyczyły okresu sprzed 1992 roku, kiedy w Linowie funkcjonowało nieuszczelnione składowisko i wylewisko odpadów. Po wybudowaniu w tym miejscu na początku lat 90. nowego wysypiska, sytuacja uległa zmianie i obecnie nie ma ono wpływu na środowisko. Zdecydowanie odrzuca też sugestię, jakoby to ZUK sam pobierał próbki do badań i dostarczał je do WIOŚ, będąc zainteresowanym w uzyskaniu pozytywnych wyników.

– Od początku próbki na nasze zlecenie pobiera firma Geoprojekt i ona zawozi je do Olsztyna – mówi Andrzej Pleskot. Ekolodzy nie mają jednak wątpliwości co do tego, że pismo RDOŚ potwierdza ich wcześniejsze obawy.

– Jest tam przecież powiedziane wyraźnie, że na składowisku doszło do skażenia i żąda się jego likwidacji – mowi Tadeusz Sudak.

Ewa Kułakowska/fot. archiwum x2