Środowisko sportowe naszego powiatu oprócz zawodników, prezesów i kierowników drużyn tworzą również sędziowie. Część z nich sprawdza poziom swoich umiejętności nie tylko poza granicami powiatu czy województwa, ale nawet kraju.

Globtroperzy ze Szczytna

Od 10 lat z większą bądź mniejszą regularnością po Europie jeżdżą szczycieńscy sędziowie koszykarscy. Nie są nimi może obsadzane turnieje rangi mistrzowskiej, tylko te mające charakter towarzyski, jednak i tak to doskonała do okazja do zapoznania się z inną filozofią gry, podszlifowania języka i przeżycia sportowej przygody.

W naszym powiecie prekursorem sędziowania za granicą jest Arkadiusz Leska. Przed 10 laty skorzystał z możliwości wyjazdu na międzynarodowy turniej do Finlandii. Spodobało się i od tego momentu w Skandynawii był już ośmiokrotnie. W Finlandii szczytnianie, bo z czasem do Arkadiusza Leski dołączyli inni, sędziują dwa turnieje – w okresie zimowym i letnim.

Odbywają się one w miastach Vantaa i Espoo leżących po obu stronach Helsinek. Nie są oni jedynymi arbitrami z Polski. Jak się dowiadujemy, przyjeżdża tam w sumie 30-40 sędziów z naszego kraju. - W turnieju styczniowym, z którego niedawno wróciłem, gra ponad 200 drużyn w wieku od 4 do 23 lat. Spotkania odbywają się w blisko 30 obiektach – obrazuje rozmiar przedsięwzięcia Arkadiusz Leska. Infrastruktura sportowa w Polsce wprawdzie systematycznie się poprawia, ale na widok obiektów fińskich można oniemieć. Trzypoziomowe hale sportowe i budynki, w których wyznacza się kilkanaście boisk do gry w kosza – to musi robić wrażenie.

Arkadiusz Leska, który jako koszykarski arbiter debiutował ćwierć wieku temu, prowadząc spotkanie w nieistniejącej już hali w Kamionku, za granicą sędziuje mecze przede wszystkim młodzieżowe. - W przypadku kilkulatków to tzw. happy basket. Nigdy nie widziałem tam presji wyniku – tłumaczy. - Nawet gdy jest remis na parę sekund przed końcem, chodzi o przeprowadzenie jakiejś ładnej akcji, a nie zdobycie punktu za wszelką cenę. Arkadiusz Leska sędziował także w innych europejskich państwach, ma na swoim

koncie mnóstwo turniejów również w kraju. Zapamiętał Mistrzostwa Polski Salezjanów, MP Leśników czy sparingowy mecz kobiecych reprezentacji Polski i Litwy rozegrany w... starej sali gimnastycznej szczycieńskiego ogólniaka. - Ostatnio naliczyłem 87 nieużywanych koszulek z różnych turniejów – chwali się nasz rozmówca. Arkadiusza Leskę w arkana sędziowania wprowadzał Jerzy Nowak. Jego wychowanek odwdzięczył mu się, zachęcając go do wyjazdów zagranicznych. W niektóre miejsca Jerzy Nowak jeździ sam. - Sędziowałem w Goteborgu, Helsinkach, Wiedniu, Pradze, Oslo, Brukseli - wylicza szczycieński sędzia. Podobnie jak Arkadiuszowi Lesce najbardziej do gustu przypadają turnieje w Finlandii. Ze wszystkich wojaży nasi arbitrzy wracają z ciekawymi wspomnieniami. Zamarznięta Zatoka Fińska i związane z tym problemy z przepłynięciem promem z Tallinna, sędziowanie meczu na statku na Dunaju (jest tam szkoła!) w Wiedniu, złamana dłoń zawodnika podczas jednego ze spotkań, podziwianie niesamowitych widoków z wieży przy Stadionie Olimpijskim w Helsinkach – lista nie tylko sportowych wrażeń jest bardzo długa.

Najwięcej wyjazdów zagranicznych mają na swoim koncie nasi dwaj rozmówcy. Mniej podobnych turniejów zaliczyli Dariusz Orzołek, Andrzej Hain i Tomasz Mikita, lecz i oni nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

- To nie są turnieje zarobkowe – zastrzega Arkadiusz Leska. W zdecydowanej większości przypadków nasi sędziowie po prostu łączą przyjemne z pożytecznym – poza prowadzeniem spotkań zwiedzają także miasta, poznają inne kultury. Na ogół na swoich wyjazdach nie zarobią, ale i nie stracą. Miłośnikom sędziowania to wystarczy.

(gp)