Żeński sport w wydaniu drużynowym w Szczytnie praktycznie nie istnieje. Jest szansa, że niedługo to się zmieni. Pod okiem doświadczonych siatkarzy Gwardii trenuje kilkudziesięcioosobowa grupa dziewcząt mających nadzieję, że już w przyszłym roku powalczą na ligowych boiskach.

Dziewczęta chcą grać

SPORTOWA BIAŁA PLAMA

Sport drużynowy w Szczytnie to męsko-chłopięce zespoły futbolowe i siatkarskie, grające ze zmiennym szczęściem. Wbrew pozorom, do sportu garnie się także płeć piękna. Parę lat temu bezskutecznie próbowano powołać do istnienia dziewczęcą drużynę koszykówki. W amatorskiej lidze siatkówki grywa żeński zespół Belfra. Brakuje jednak drużyny, która występowałaby w rozgrywkach na szczeblu wojewódzkim. Być może już w przyszłym roku zgłoszona zostanie do niej dziewczęca Gwardia. Na razie adeptki piłki siatkowej w sile parudziesięciu osób „tylko” trenują.

KOP OD DZIEWCZYN

Sprawczynią całego zamieszania jest Beata Boczar, „służbowo” przewodnicząca szczycieńskiej Rady Miejskiej i nauczycielka, prywatnie - miłośniczka tej dyscypliny sportu, czynnie biorąca udział w rozmaitych rozgrywkach. Jak przyznaje, pomysł stworzenia dziewczęcej drużyny piłki siatkowej chodził za nią już od kilku lat. - „Kopa” dały mi dziewczyny z gimnazjum, które pod koniec ubiegłego roku szkolnego przyszły do mnie z tą propozycją - tłumaczy. Na zebraniu organizacyjnym w czerwcu było 45 osób.

Po rozmowach z prezesem Gwardii Wojciechem Ostrycharzem i trenerem Rafałem Zawalniakiem okazało się, że zespół mógłby powstać w strukturach tego właśnie klubu. Warunkiem było zajęcie się przez Beatę Boczar sprawami organizacyjnymi.

TRENUJĄ FACHOWCY

Na razie zapału nie brakuje. Na pierwszy wrześniowy trening przybyło około 60 dziewcząt. Młode siatkarki podzielono na dwie grupy. Pierwszą tworzą uczennice szkół podstawowych i klas I-II gimnazjum, drugą – gimnazjalne trzecioklasistki i ich starsze koleżanki. Treningi z młodszymi dziewczętami prowadzi Łukasz Dymerski, libero seniorów Gwardii, starsze dziewczęta szkolą się pod okiem Rafała Zawalniaka, grającego trenera szczycieńskiego zespołu. Półtoragodzinne zajęcia odbywają się w hali im Wagnera. Regularny wynajem sali jest możliwy dzięki pomocy sponsorów: firm i osób prywatnych.

- Jest parę dziewcząt, z których można zbudować fajny zespół – mówi o swojej grupie trener Zawalniak. - Musimy dziewczyny trochę „poprzestawiać”, nauczyć filozofii gry ligowej, która jest inna od tej szkolnej. To kwestia czasu.

Beata Boczar wierzy, że już w przyszłym roku uda się zgłosić do rozgrywek chociaż jedną drużynę. Do tego, oprócz osiągnięcia przez dziewczęta odpowiedniego poziomu, konieczne będą z pewnością większe środki finansowe. Na razie kierowniczka zespołu planuje turnieje towarzyskie – najbliższy z nich miałby się odbyć już na początku grudnia.

(gp)/fot. archiwum